sobota, 15 sierpnia 2009

ciąg dalszy zmagań

polowa sierpnia za pasem, z listy specyfikow nie probowalem nic nowego, jakos nie mam checi - powoli przyzwyczajam sie do stanu rzeczy. ucze sie swojego organizmu z roznymi efektami. wiem mniej wiecej kiedy moge sie czegos spodziewac. chociaz ostatnio gilbert zaatakowal dosyc niespodziewanie. rano wstalem, zjadlem lekkie sniadanie i ruszylem w podroz bez obiadu i juz w porze kolacji ktora tez nie byla obfita wiedzialem ze bedzie ciezko, przez kilka dni bylem mega zolty i mialem biegunkę. byc moze sie czyms zatrułem, albo stalo sie tak poprostu z glodu...
mimo wszystko z miesiaca na miesiac uwazam ze jakis minimalny postep jest w porownaniu z tym co bylo np w zimie. mam nadzieje ze wraz z przyjsciem jesieni i pozniej zimy stan sie nie pogorszy i ze bede mogl sobie spokojnie spojrzec w oczy:P jak tak dalej pojdzie nabawie sie jakichs zaburzen psychicznych zwiazanych ze swoim wygladem... samo to ze teraz pisze to co pisze utwierdza mnie w przekonaniu jak bardzo sie tym przejmuje. mysle ze na jesien na nowo rozpoczne jakies eksperymenty ze srodkami z listy, na pewno zaaplikuje sobie dziurawca znowu na jesienne zamuły:)