środa, 17 czerwca 2009

zakończyłem branie dziurawca bo 8 tygodniach. poprawa była minimalna, ale na pewno wpłynął na poprawę nastroju i trochę o zażółceniu w tym czasie nie myślałem. natomiast dzisiaj mija jakies poltora miesiącą odkąd nie biorę żadnych cudownych leków i średnio raz w tygodniu dopadają mnie chwile zwątpienia. staram się jeść regularnie, wysypiać się i ogólnie jest trochę lepiej jak było. przynajmniej tak mi się wydaje. alkohol spożywam sporadycznie, rzadziej niż raz w miesiącu, ostatnio byłem na dwóch imprezach z rzędu i po weekendzie w niedziele i poniedzialek nie było żadnych objawów żółtaczki. chodzę też regularnie na siłownię i przeważnie na drugi dzień się to jakoś na wyglądzie odbija. jeżeli chodzę regularnie to jest ok, jak pominę dzień i potem znowu się zmęczę to masakra.
ale taki dzień jak np. wstać o 7, polecieć do pracy, pomminąć drugie śniadanie, trochę się postresować z klientami, spóźnić się na obiad, to wieczorem wyglądam tak, że wstydzę się wyjść z domu. i tak właśnie przez ostatni czas (szczególnie zimą) wyglądało moje życie. wieczorem boję się wyjść z domu... bo mi wstyd. wielki szacun dla mojej dziewczyny, że jakoś to wytrzymuje, chociaż wiem że ledwo... jakie mam szczęście że pracuję we własnej firmie i mogę iść do pracy kiedy chcę albo kiedy muszę... inaczej byloby naprawde przejebane.
pani doktor powiedziala że luminalu mi nie przepisze bo nie i koniec, stary lek, duże skutki uboczne, ale ja czuję że musze to mieć awaryjnie w domu na wypadek gdybym chciał normalnie żyć w weekend.
mniej więcej od roku charakter mi się zmienil o 180 stopni, stałem się kimś innym tylko sporadycznie wracając do tego kim byłem wcześniej. wątroba wywróciła mi życie do góry nogami (chociaż nie tylko ona) i nikt i nic nie jest w stanie na to nic poradzić. wydaję mi się że objawy gilberta nasila moja współistniejąca choroba. bilirubina cudem spadła ostatnio do bardzo niskiego poziomu jak na mnie 3,89, najwięcej miałem ponad 4,5, a mi się marzy żeby mieć kolo 2,5 wtedy byłbym hepi...
chyba zacznę testować kolejne cudne medykamenty z listy, może wyciąg z nasion gejprfruta?:P
jak się coś zmieni to dam znać, chociaż i tak oprócz mnie nikt tego nie czyta.
w zamierzeniu chciałem tu pisać codziennie, jak się czuję, co jadłem i o której, ale analizuję to w głowie i nie chce mi się pisać na blogu.
od stycznia schudłem jakieś 5 kg i wszystkie wyniki wątrobowe opprócz bili wróciły do normy. pozbywam się tłuszczu w sposób powolny acz konsekwentny:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz